Józef
Misiek
PIĘKNO I
PRAWDA
Tekst dotyczy zagadnienia obiektywności dwóch wartości:
prawdy i piękna. Zostały sformułowane argumenty, które dowodzą, że zarówno
klasyczna matematyka, jak i klasyczna logika oparte są na założeniu
obiektywności prawdy. Ten tok myśli prowadzi zarazem do uznania obiektywności
wartości piękna, jeśli uwzględnić starożytną tradycję, według której istnieje
ścisłe pokrewieństwo pomiędzy prawdą i pięknem.
Do tego typu rozważań zostały
wplecione pewne spostrzeżenia dotyczące roli wartości estetycznych w nauce, jak
również uwagi polemiczne skierowane przeciwko nominalizmowi i jego źródłom we
współczesnej kulturze.
________________________________________________________________________________
1. Wartości a nauki ścisłe
Filozofowie uważają
zazwyczaj, że wszystkie wartości są wyłączną domeną humanistyki. Ma to wynikać
stąd, że w ich przekonaniu nauki ścisłe nie wartościują, lecz opisują. Dlatego
nie mogą niczego powiedzieć o wartościach. Jest to oczywiście pozytywistyczny
przesąd, a więc pogląd na naukę stworzony i propagowany przez filozofów, którzy
mieli powierzchowną tylko jej znajomość. Aby dostrzec fałsz ich poglądu,
wystarczy sobie zdać sprawę z faktu, że prawda jest naczelną wartością w nauce
i jest taką samą wartością - podobnie jak dobro i piękno. Znaleźliśmy zatem
przynajmniej jeden przykład wartości, której nie mogą zmonopolizować humaniści.
Na tym jednak nie koniec: choć prawda jest w nauce naczelną wartością, to
przecież żadne wyniki eksperymentów nie mogą nam powiedzieć, czy ogólne prawa,
a tym bardziej teorie, są prawdziwe - obejmują one nieskończenie wiele różnych
możliwości, których nie można, i nawet nikt nie usiłuje, sprawdzić w
doświadczeniu. Jeżeli zatem specjaliści uważają, że pewne prawa czy teorie są prawdziwe,
lub ewentualnie prawdziwsze od innych, to znaczy, że przyjmują jakieś
nie-empiryczne kryteria oceny teorii. Nie będzie próbą silenia się na
oryginalność stwierdzenie, że do takich kryteriów zalicza się kryteria
estetyczne. Takie kryteria stosowali wielcy uczeni i np. Einstein pisze o tym explicite.
Tego typu postępowanie badawcze, w którym kryteria
estetyczne odgrywają dużą rolę, czasem większą niż empiryczne, nie jest niczym
nowym w nowożytnej nauce. Postępuje ona dokładnie według wzorca stworzonego
jeszcze przez Pitagorasa, a przez Platona przekazanego następnym pokoleniom:
piękno i harmonia są najlepszymi wskaźnikami prawdziwości sformułowanej
hipotezy czy teorii.
To tytułem wyjaśnienia, dlaczego specjalista w
zakresie filozofii nauki ośmiela się wkroczyć na grunt, po którym stąpali
dotychczas humaniści. Może w tym miejscu warto przypomnieć, że dla Pitagorasa
nie istniał żaden podział na humanistykę i nauki ścisłe. Jego doktryna
obejmowała całość tych spraw. Pierwszy krok w kierunku dokonania podziału na
nauki ścisłe i humanistykę został dokonany już po śmierci Pitagorasa. Powstał
mianowicie pewien antagonizm pomiędzy tymi spośród jego uczniów, którzy
studiowali matematykę, astronomię i teorię muzyki a tymi, którzy nie mieli
talentu matematycznego, lecz za to bogowie im dali dobrą pamięć. Ci drudzy
studiowali medycynę i doktrynę religijną Pitagorasa. Ta specjalizacja
doprowadziła z czasem do rozłamu i w ten sposób wyłonili się akuzmatycy -
którzy bardziej polegali na swojej pamięci - oraz matematycy - którzy bardziej
dowierzali swojemu rozumieniu nauk Pitagorasa i w tym widzieli swą wierność
wobec Mistrza. To właśnie ci ostatni przechowali tradycję o ścisłym związku
pomiędzy prawdą i pięknem. Tę tradycję przejął później Platon. Akuzmatycy są
protoplastami humanistów, a matematycy Pitagorejscy - późniejszych matematyków
i tych wszystkich, którzy zajmują się zastosowaniami matematyki do poznania
przyrody.
2. Prawda a piękno
W poprzednim akapicie napomknęliśmy o tym, że już w
głębokiej starożytności został odkryty związek pomiędzy prawdą i pięknem, o
czym np. zaświadcza Platon. Nie miejsce tu, aby rozwijać tę interesującą kwestię.
Dlatego, na użytek tego artykułu, przyjmujemy w charakterze aksjomatu, że
prawda i piękno są blisko spokrewnionymi wartościami. Mówiąc dokładniej,
przyjmujemy nieco mocniejszą tezę:
Prawda i piękno są tak blisko spokrewnione, że
jeśli jedna z tych wartości istnieje obiektywnie, to druga też. Jeśli teraz
potrafimy dowieść obiektywnego istnienia prawdy, to korzystając z powyższego
aksjomatu uzyskamy pewność, że piękno też istnieje obiektywnie. Stąd pozostała część tego tekstu
będzie dotyczyć obiektywnego istnienia prawdy.
Zanim pokusimy się o dowód obiektywnego istnienia
prawdy, wypada zauważyć, że nie wszystko, co w pewnych kręgach uchodzi za prawdę, musi
być prawdą. Jedyny wyjątek od tej reguły stanowi matematyka: tylko w tej
dyscyplinie możliwy jest dowód twierdzenia, a dowód ujawnia prawdę. Dlatego też dowód obiektywnego
istnienia prawdy może się powieść tylko w przypadku prawdy matematycznej. Wszystkie inne prawdy
to tylko prawdy domniemane lub - w najlepszym przypadku - prawdopodobne. Z
tego powodu, w dalszej części tego tekstu będzie nas interesować wyłącznie
prawda matematyczna.
3. Matematyka a pozytywizm
Najpierw jednak potrzebne jest wyjaśnienie. Byłoby
ono zbędne, gdyby nie fakt, te znakomita większość filozofów podlega wpływom pozytywizmu
propagowanego przez różne szkoły, a najbardziej skuteczny w tych działaniach
jest empiryzm logiczny wraz z jego współczesną odmianą zwaną filozofią
analityczną. Pod wpływem pozytywizmu rozpowszechniło się mniemanie, jakoby
wszystko co istnieje obiektywnie mogło być badane empirycznie. Jeżeli zaś
czegoś nie można badać empirycznie, to nie może ono istnieć obiektywnie. Na przykład wartości nie
można badać empirycznie. Dlatego - zdaniem owych filozofów - wartości nie mogą
istnieć obiektywnie. Czym zatem są wartości w ich ujęciu? To tylko terminy
języka, które odnoszą się do naszych subiektywnych preferencji.
To prymitywna argumentacja. Rozumując w ten sam
sposób dochodzi się do wniosku, te skoro obiektów matematycznych nie można badać
empirycznie, to nie mogą one istnieć obiektywnie. A zatem, matematyka dotyczy
przedmiotów, które mają ten sam rodzaj istnienia co centaury i jednorożce. Nie
ma zatem różnicy pomiędzy matematyką i mitologią.
Ten wniosek ujawnia antynaukowe oblicze
pozytywizmu. Doktryna filozoficzna, która zmusza do zanegowania wartości
najstarszej i najpoważniejszej nauki, nie może być traktowana poważnie. Empiryści logiczni
usiłowali uchylić ten zarzut przyjmując, te matematyka redukuje się do logiki, ta zaś - jeśli ją pojąć
formalistycznie - nie jest sprzeczna z empiryzmem. Nie zdołali w ten sposób
niczego osiągnąć, oprócz sukcesu propagandowego wśród osób nie znających
matematyki. Matematycy zignorowali ich wysiłki: w dalszym ciągu badania matematyczne
są oparte na założeniu platonizmu. Zgodnie z ową tezą obiekty matematyczne
istnieją podobnie jak idee Platońskie, a więc - obiektywnie. To założenie nie
jest tylko kwestią wiary: pełni ono podobną rolę w matematyce jak hipoteza
atomistyczna w fizyce. Dzięki niemu można lepiej zrozumieć i ująć ogólniej to
wszystko, co zostało osiągnięte w matematyce bez tego założenia. Bez niego
matematyka musiałaby być uboższa.
W ten sposób wykazaliśmy, że matematyka dostarcza
mocnego argumentu przeciwko nominalizmowi. Wynika stąd, że sytuacja piękna nie
jest tak dramatyczna, jak mogło się wydawać.
4. Teza platonizmu a
obiektywność prawdy
Pokażemy teraz, że obiektywność prawdy
matematycznej jest wnioskiem z tezy platonizmu. Zrobimy to na przykładzie
elementarnej teorii liczb znanej już w starożytności. W tym celu rozpatrzymy
następujące dwa zdania:
"Istnieje największa liczba bliźniacza".
"Dla każdej liczby bliźniaczej istnieje liczba
bliźniacza od niej większa".
W zapisie symbolicznym byłoby wyraźniej widoczne,
że każde z tych zdań jest negacją drugiego, ale nawet w takim zapisie słownym
powinno to być jasne. Może warto w tym miejscu dodać, że zapis z użyciem
symboli nie jest bardziej ścisły niż zapis słowny. Wynika to stąd, Że sens
każdego symbolu (w matematyce tylko sens jest ważny, nie słowa) musi zostać
wyjaśniony za pomocą słów. Mówiąc inaczej, symbolika odgrywa w matematyce rolę
wygodnej stenografii i nie jest traktowana jako magiczne narzędzie do uzyskania
ścisłości.
Potrzebne będzie teraz krótkie wyjaśnienie z
zakresu teorii liczb.
Przypomnimy najpierw, że liczba pierwsza jest to
taka liczba naturalna, która ma dwa różne dzielniki: 1 i samą siebie. Wynika
stąd, Że 1 nie jest liczbą pierwszą, ponieważ ma tylko jeden dzielnik. Kolejne
liczby pierwsze to 2, 3, 5, 7, 11, 13, 17, 19, 23, 29, 31, 37, 41, 43, 47, 53
itd. Już Euklides dowiódł, że dla każdej liczby pierwszej istnieje liczba
pierwsza od niej większa, a więc w ciągu liczb pierwszych nie ma największej
liczby pierwszej.
Możemy teraz wyjaśnić pojęcie liczby bliźniaczej. W
napisanym powyżej (fragmencie) ciągu liczb pierwszych możemy dostrzec, że
niektóre liczby pierwsze mają bliźniaka, tzn. liczbę pierwszą różniącą się o
2. Takie liczby pierwsze zostały nazwane liczbami bliźniaczymi. W podanym
ciągu są to następujące liczby: 3, 5, 7, 11, 13, 17, 19,29,31,41,43. Tylko
liczby 2,23, 37, 47, 53 nie są bliźniacze. Jednak wśród większych liczb pierwszych
niż wypisane jest inaczej: liczby bliźniacze zdarzają się coraz rzadziej.
Już dawno postawiono problem, czy dla dowolnej
liczby bliźniaczej istnieje liczba bliźniacza od niej większa. Do dziś nie
został on rozstrzygnięty. Dlatego nie wiadomo, czy prawdą jest, że dla każdej
liczby bliźniaczej istnieje liczba bliźniacza od niej większa. Innymi słowy,
nie możemy wykluczyć możliwości, że istnieje największa liczba bliźniacza.
Już Pitagoras przyjął, że liczby naturalne istnieją
obiektywnie, tzn. ich istnienie nie zależy od tego, czy coś o nich wiadomo czy
nie. Przyjmując to założenie, dochodzimy do wniosku, że liczby bliźniacze
również istnieją obiektywnie. Dlatego jeśli istnieje największa liczba
bliźniacza, to jest to obiektywny fakt, niezależny od tego, czy ktoś o tym wie.
Podobnie, jeśli dla każdej liczby bliźniaczej istnieje liczba bliźniacza od
niej większa, to jest to obiektywny fakt, niezależny od tego, czy ktoś o tym
wie czy nie. Dlatego wiemy, że jedno z wymienionych zdań musi być prawdziwe a
drugie fałszywe. Nie wiemy tylko, które jest prawdziwe i które fałszywe. W ten
sposób znaleźliśmy prawdę, której nikt nie rozpoznał Ci zarazem fałsz tego
samego rodzaju). Jest nią jedno z wymienionych zdań - nie wiemy tylko, które to
zdanie. Skoro zatem istnieją prawdy nikomu nie znane, to prawda matematyczna
istnieje obiektywnie i - jak łatwo można się domyślić - ludzie znają tylko jej
małą część.
W ten sposób pokazaliśmy, iż obiektywne istnienie
prawdy wynika z założenia, że liczby naturalne, o których mówią rozważane
zdania, istnieją obiektywnie. Możemy zatem powiedzieć ogólnie: z tezy platonizmu
wynika obiektywne istnienie prawdy matematycznej. Być może jednak, argument na
rzecz platonizmu wspomniany na końcu poprzedniego rozdziału nie jest w pełni
przekonywający. Dlatego w następnym rozdziale wyjaśnimy jego sens nieco
dokładniej.
5. Matematyka a logika
W rozdziale tym mamy zamiar wykazać, że logika jest
wtórna wobec matematyki, a w szczególności, że logika klasyczna znajduje uzasadnienie
tylko na gruncie matematyki platońskiej (tzn. takiej, która przyjmuje założenie
platonizmu). Zrobimy to na przykładzie Zasady Wyłączonego Środka. W tym celu
przyjrzymy się jeszcze raz rozumowaniu z poprzedniego rozdziału, które
pozwoliło stwierdzić, że z założenia tezy platonizmu wynika obiektywność
prawdy.
Ustaliliśmy tam, że jedno z dwóch rozpatrywanych
zdań jest prawdziwe - nie wiemy tylko, które z nich. Stąd natychmiast wynika,
że alternatywa tych zdań jest prawdziwa i my wiemy, że tak jest. To znaczy, że
udowodniliśmy prawdziwość Zasady Wyłączonego Środka dla tych dwóch konkretnych
zdań. Na uwagę zasługuje fakt, iż nie korzystaliśmy w tym dowodzie z logiki.
Skorzystaliśmy tylko z założenia, że liczby bliźniacze istnieją obiektywnie. Na
tym zresztą polega intuicyjne rozumowanie matematyczne: nie trzeba zakładać
praw logiki formalnej - i żaden matematyk tego nie robi, wystarczy rozumować
intuicyjnie, tzn. tak, jak każdy z nas rozumuje na co dzień - można wręcz powiedzieć
- instynktownie. Dzięki tej zdolności umysłu ludzkiego nikt z nas, w tym
również matematycy, nie musi znać i tak naprawdę nie zna logiki. Jeżeli zaś
komuś wydaje się, że rozumowanie logiczne polega na stosowaniu formalnych
zasad logiki, to myli on tę ostatnią z normalnym, intuicyjnym rozumowaniem, do
którego zdolny jest każdy człowiek - jeśli nie jest ograniczony umysłowo.
Wypada zaznaczyć, że to, co mówimy, nie jest żadną
rewelacją. Już na początku XX wieku Luitzen Egbertus Jan Brouwer wykazał, że
logika klasyczna obowiązuje tylko w matematyce klasycznej, która - jak już to
było powiedziane - opiera się na założeniu platonizmu. Natomiast Brouwer
uważał, idąc zapewne za ówczesnym minimalizmem, że założenie o obiektywnym
istnieniu liczb naturalnych jest metafizyczne, a zatem powinno zostać
wyeliminowane z matematyki. Brouwer odrzucił to założenie i przyjął, że liczby
naturalne są konstrukcjami ludzkiego umysłu - dlatego jeśli pewna liczba nie
zostanie skonstruowana, to nie istnieje. Na tej podstawie stworzył matematykę
konstruktywną, zwaną też intuicjonistyczną. Dopiero później Arend Heyting -
jego uczeń - opisał prawa logiki, które rządzą zdaniami tej matematyki. Jest to
tak zwana logika intuicjonistyczna. Oczywiście, nie obowiązuje w niej Zasada
Wyłączonego Środka.
W ten sposób wykazaliśmy, że stosowalność Zasady
Wyłączonego Środka zależy od obiektywnego istnienia obiektów, o których chcemy
mówić. Nie dowiedliśmy w ten sposób obiektywnego istnienia prawdy i obiektów
matematycznych. Pokazaliśmy tylko, że rezygnacja z tej obiektywności posiada
daleko idące konsekwencje dotyczące matematyki i logiki. Bez niego matematyka
nie mogłaby się rozwijać i byłaby znacznie uboższa. Możemy zatem powiedzieć, że
założenie platonizmu to hipoteza metafizyczna, na której wspiera się
matematyka. Nie można jej dowieść, ale od jej przyjęcia zależy poprawność zasad
logicznych, w które nikt nie wątpi. Czy
ktoś przypuszcza, że argumenty przeciw platonizmowi nie są oparte na żadnych
założeniach, a w szczególności na założeniu, że zasady logiki klasycznej są poprawne?
Z całą pewnością, każde rozumowanie filozofa opiera się na wielu założeniach,
znacznie mniej pewnych niż założenie platonizmu. Dlatego nawet bez dokładnej
analizy rozumowań mających wykazać fałszywość platonizmu możemy przyjąć, że
opierają się one na błędnej przesłance. W standardowych rozumowaniach tego typu
jest to zazwyczaj przesłanka empiryzmu i/lub założenie, że rozumowanie, które
jest zgodne z klasyczną logiką, jest zawsze poprawne, niezależnie od tego, czy
przedmioty, do których się odnosi, istnieją obiektywnie.
Zakończenie
W artykule został sformułowany mocny argument na
rzecz platonizmu. Zostało też wyjaśnione, że jeśli ta teza jest prawdziwa, to
prawda matematyczna istnieje obiektywnie. Skoro tak jest, to na podstawie
aksjomatu o pokrewieństwie prawdy i piękna został wyprowadzony wniosek, że
piękno również istnieje obiektywnie. Pozostaje jednak jeszcze do rozważenia
kwestia, czy przyjęty aksjomat jest prawdziwy. W przypadku piękna
matematycznego - jest to oczywiste. Już Pitagoras odkrył piękno matematyki i
wyjaśnił piękno oraz harmonię świata tym, że rządzi nim liczba. Na tym polega
istota klasycznej teorii piękna. Niestety, coraz mniej ludzi jest zdolnych
dostrzec piękno matematyki. Dla takich ślepców piękno może być tylko pięknem zmysłowym.
Nic dziwnego, że coraz mniej zwolenników obiektywności prawdy.
Cały tekst mógłby być znacznie krótszy, gdyby po
drodze nie pojawiła się potrzeba obalenia kilku pozytywistycznych przesądów.
Wśród nich naj trudniejszy do obalenia (dla filozofa) jest przesąd, że logika
stanowi coś pośredniego pomiędzy wiedzą objawioną i zarazem magicznym
narzędziem do precyzowania wszelkiej nieprecyzyjnej wiedzy oraz nadawania jej
pewności nieosiągalnej innymi sposobami. Jest rzeczą znamienną, że matematycy
nie mają aż takiego zaufania do logiki - szanując tradycję matematyczną,
polegają na rozumowaniu intuicyjnym, a nie na logice formalnej.
Na zakończenie jeszcze jedna refleksja. Od
dłuższego czasu można zaobserwować kryzys wartości - wszystkich wartości, nie
tylko prawdy. Słowo kryzys w tym kontekście nie oznacza, że same te wartości
doznają jakiegoś uszczerbku. Oznacza ono tylko tyle, iż rozprzestrzenia się
coraz większa ślepota na wartości. Źródłem tej ślepoty jest ideologia
oświeceniowa, która pod postacią różnych doktryn filozoficznych czy
humanistycznych zatruwa umysły coraz większej liczby osób. Głównym przesłaniem,
które niesie ta ideologia, jest zespół różnych przesądów dotyczących nauki.
Wymienimy z nich tylko niektóre: empiryzm, pozytywizm oraz przekonanie, te
każdemu wystarczy własny rozum - nie musi on opierać się na żadnych
autorytetach ani na żadnej tradycji (z wyjątkiem tej, którą propagują
zwolennicy takiej ideologii).
Gdyby zwolennicy tezy, te piękno nie istnieje
obiektywnie, zamiast popisywać się jałowym sceptycyzmem, zrobili coś podobnego
do tego, co zrobił Brouwer, tzn. gdyby zbudowali estetykę, w której wartości
estetyczne nie byłyby obiektywne, i gdyby taka estetyka okazała się choć w
części tak dobra jak starożytna, to można by im gratulować postawy naukowej.
Gdyby ponadto okazało się, te taka estetyka stymuluje choć jedną dyscyplinę
artystyczną, to można by im gratulować sukcesu. Niestety, nawet nie próbują
tego robić. Ich wyłącznym powołaniem jest mnożenie wątpliwości. Jedyny skutek
tej działalności to cofnięcie refleksji estetycznej do stanu, jaki miała na
długo przed pojawieniem się Pitagorasa. Mówiąc inaczej, jedynym skutkiem ich
działalności jest cywilizacyjny regres.
Na szczęście, artysta, żeby tworzyć, nie potrzebuje
teorii estetycznej. Wystarczy mu jego talent i Mistrz, który pokieruje jego
rozwojem. Podobnie zresztą matematykom nie jest potrzebna znajomość logiki -
wystarczy im talent i Mistrz, który nauczy ich rzemiosła matematycznego.
Dlatego, jeśli artyści nie dadzą się zwariować modnym teoriom estetycznym, to
sztuka będzie się rozwijać niezależnie od estetyki. Wtedy estetyka stanie się
jałowym zajęciem dla ludzi, którzy nie mają talentu, żeby robić coś
pożytecznego.
Pamiętajmy zatem, wartości są nie po to, aby je definiować
(to znaczy eliminować z dyskursu), lecz po to, aby służyły nam jako drogowskazy
w naszej działalności – czy to naukowej, czy artystycznej.